Days with My Stepsister - Gimai Seikatsu (2024) - moje rozczarowanie

„Gimai Seikatsu”, bo tak brzmi oryginalny tytuł, to dość niejednoznaczna seria składająca się z 12 odcinków. Jej angielski tytuł, „Days with My Stepsister”, może sugerować coś w stylu kontrowersyjnej manhwy, co z pewnością wzbudziło zainteresowanie wśród wielu widzów.

Warto zaznaczyć, że nie należy mylić tego tytułu z „Mamahaha no Tsurego ga Motokano datta” (czyli „Moja przyrodnia siostra to moja była dziewczyna”), które również dotyczy relacji między bratem a siostrą w patchworkowej rodzinie, jednak w bardziej dynamiczny, humorystyczny i fanserwisowy sposób.

Co otrzymujemy w „Gimai Seikatsu”? To bardzo kontemplacyjna seria, która próbuje poruszyć dojrzałe i psychologiczne podejście do relacji międzyludzkich, ale niestety rozwleka się na długie minuty.

Zdarza się, że tempo jest zbyt wolne, dialogi przeciągają się, a widzowi trudno zrozumieć, co tak naprawdę dzieje się z bohaterami.

Narracja ma być filozoficzna i psychologiczna, jednak szybko okazuje się, że brakuje jej głębi. Fabuła zdaje się pusta, bez większej treści.

Bohaterowie niestety nie wyróżniają się w żaden sposób. Są jakby pozbawieni charakteru – zupełnie bez wyrazu.

Animacja również nie zachwyca. Choć pierwsze dwa odcinki były całkiem obiecujące, z czasem grafika staje się nierówna, a proporcje postaci nie są zawsze odpowiednio zachowane, co odbija się na odbiorze serii.

Muzyka to jeden z lepszych elementów tego anime – brzmi dobrze i dopełnia atmosferę. Tła i scenografie również są solidnie dopracowane.

Pierwszy odcinek zapowiadał naprawdę ciekawą historię... Mimo kilku zalet, „Days with My Stepsister” to anime, które okazuje się puste, pełne niezdarności i braku dynamiki.

To produkcja, która szybko zostanie zapomniana.